visitpoland.online - Cieszyn
Obraz przedstawiający Cieszyn

Wycieczka Towarzystwa Miłośników Ogrodnictwa

2014-06-10

Wycieczka członków goleszowskiego i cieszyńskiego Towarzystwa Miłośników Ogrodnictwa w dniu 16 maja (Ogród Japoński Wrocław, Arboretum Wojsławice, zamek i park w Mosznej.

|n||n|       Gdyby zrobiono ankietę na temat umiejętności korzystania z uroków życia, okazałoby się że najlepiej korzystają z niego… osoby starsze. Prym wiodą w tym emeryci, a wśród nich osoby należące do różnych stowarzyszeń. Wśród nich znajduje się elita – członkowie Towarzystwa Miłośników Ogrodnictwa.

|n||n|       W pewien majowy sobotni dzień członkowie TMO z Goleszowa oraz Cieszyna wybrali się na wycieczkę w dolnośląskie.

|n||n|       Pierwszym celem w planie wycieczki był Wrocław, a w nim obejrzenie spektaklu „ tańczących fontann” oraz Ogrodu Japońskiego. Obydwie atrakcje są zlokalizowane przy Hali Stulecia – monumentalnym obiekcie widowiskowo-sportowym projektu Maxa Berga. Historia tego obiektu mogłaby zająć sporo miejsca, które należy się opisywaniu pasji ogrodniczych. Jako ciekawostkę zachęcającą do samodzielnego zgłębienia tej historii podam, że jej uroczyste otwarcie w dniu  20 maja 1913, było związane ze skandalem. Co dziwne, taką reakcję wywołało wystawienie dramatu Gerharta Hauptmanna mającego wydźwięk pacyfistyczny i zawierającego krytykę wojny.

|n||n|       Przejście środkiem Hali Stulecia wiedzie na schody z których roztacza się widok na fontannę multimedialną. Imponującą ilość 300 dysz fontanny rozmieszczono na powierzchni 1 hektara. Wrażenia dotyczące widoków wody w ruchu, skomponowane z muzyką, są niezapomniane. Mieliśmy okazję obejrzeć wodne kompozycje taneczne towarzyszące utworowi „Rajd Walkirii” z opery „Walkiria” Ryszarda Wagnera. Szczególnie atrakcyjne dla zwiedzających są widowiska nocne. Wtedy do pokazu włączają się kolorowe światła i animacje laserowe.

|n||n|       Nie mniej wrażeń dostarczyć może zwiedzanie położonego za fontanną Ogrodu Japońskiego. Został on założony w latach 1909-1913. Ogród powstał z inicjatywy hrabiego Fritza von Hochberg z Iłowej, dyplomaty i orientalisty. Do realizacji projektu zgodnego z koncepcją orientalną został zaangażowany japoński ogrodnik Mankichi\' Arai. Prace wykonawcze nadzorował wieloletni zarządca ogrodów rodziny Hochbergów Joseph Anlauf, który realizował także chińskie i japońskie ogrody w Iłowej i w palmiarni w Lubiechowie. Ogród został zaprezentowany na Wystawie Ogrodniczej w 1913 r. jako jedyny ogród egzotyczny. Wystawa ta stanowiła część Wystawy Stulecia.

|n||n|       Nasza wycieczka została zaplanowana na czas w którym ogród jest najbardziej atrakcyjny. Jest to pora kwitnienia azalii i rododendronów. Feeria barw tych pięknych krzewów została uwieczniona w obiektywach aparatów i naszej pamięci. Ogród pozostaje atrakcyjny cały rok ze względu na ciekawe formowanie rosnących tu drzew i krzewów, także zimozielonych.

|n||n|       Kompozycję ogrodu wyznacza przejście od bramy głównej Sukiya-mon przez most prosty na stawie Yumedono Bashi, rozwidlające się dalej na dwie ścieżki. Jedna ścieżka prowadzi brzegiem stawu od łagodnej żeńskiej kaskady Onna-daki do gwałtownej kaskady męskiej Otoko-daki, a druga przez łukowy most Taiko Bashi do pawilonu herbacianego Azumaya. W ogrodzie zgromadzono kamienne dekoracje, które powstały w XVIII i XIX wieku i pochodzą ze zlikwidowanych dawnych ogrodów japońskich.

|n||n|       W ogrodzie rośnie prawie 270 taksonów roślin drzewiastych. Najwyższe piętro tworzą m.in. grupy dębów szypułkowych (Quercus robur) i kasztanowce zwyczajne (Aesculus hippocastanum), oraz pojedyncze okazy rodzime i obce, np. jesion wyniosły (Fraxinus excelsior), perełkowiec japoński (Styphnolobium japonicum), platan klonolistny (Platanus × hispanica), miłorząb dwuklapowy (Ginkgo biloba), metasekwoja chińska (Metasequoia glyptostroboides) i modrzewnik chiński (Pseudolarix amabilis). W niższej warstwie rosną liczne cisy pospolite (Taxus baccata), niektóre ponad stuletnie. Różaneczniki (Rhododendron) rosną w blisko 250 grupach i reprezentują około 50 gatunków i odmian. Część okazów pochodzi z nasadzeń wykonanych w latach 1909–1913. Ogród był poddawany odbudowie. Ostatnią renowację trzeba było przeprowadzić po katastrofalnej powodzi w 1997 roku, kiedy ogród znajdował się 3 tygodnie pod wodą. Obecny kształt ogrodu zawdzięczamy pracy polskich i japońskich specjalistów, którymi na etapie projektowym kierował prof. Ikuya Nishikawa. Japońscy specjaliści budowy ogrodów, wraz z firmami polskimi, stworzyli w ciągu dwóch lat piękny zakątek o typowo japońskim charakterze.

|n||n|       Następnym miejscem, które odwiedzili członkowie TMO było arboretum w Wojsławicach. Ciekawe losy tego miejsca są związane z tragicznymi dziejami Polski i Niemiec. Historia Wojsławic, należących od średniowiecza do Niemczy, sięga odległych czasów. Nazwa osady pochodzi od imienia rycerza Wojsława, zwanego też „rycerzem ze złotą ręką”, prawdopodobnie członka książęcej załogi zamkowej w Niemczy oraz wychowawcy i opiekuna księcia Bolesława III Krzywoustego. Podanie głosi, że ten mężny rycerz utracił w walce rękę, a wdzięczny książę ofiarował mu „nową”, całą ze złota. Za zasługi wojenne Krzywousty nadał mu także dobra położone tuż obok Niemczy, m.in. Wojsławice. Majątek wielokrotnie przechodził z rąk do rąk, m.in. w 1559 r. książę brzeski Jerzy II wykupił od miasta Wojsławice wraz z kilkoma wsiami i wybudował tu książęcy folwark oraz dwa duże ogrody. Folwark najprawdopodobniej przetrwał na tym samym miejscu do naszych czasów. Pierwsze pisemne wzmianki o parku pochodzą z księgi adresowej z 1880 r. Na podstawie zachowanych map topograficznych z 1827 r. można jednak stwierdzić, że istniał na pewno już w latach dwudziestych XIX w. W tym samym okresie przy parku wzniesiono pałac, przebudowany na przełomie XIX i XX w., który uległ zniszczeniu w latach 60. XX w. Istotny dla dalszej historii parku był 1880 r. Właścicielem 150-hektarowego majątku w Wojsławicach został Fritz von Oheimb (1850–1928). Jemu to zawdzięcza park swój obecny charakter. Ten śląski ziemianin, wybitny znawca roślin, z wielkim wyczuciem oraz świetną znajomością miejscowych warunków glebowych i mikroklimatu przystąpił do przebudowy parku. Była to konieczność, gdyż zarówno stara rezydencja, folwark, jak i zdziczały do tego czasu park znajdowały się w bardzo złym stanie. Właściciel majątku, Fritz von Oheimb, rozpoczął prace od powiększenia terenu ogrodu, wytyczenia krętych alejek i osi widokowych łączących park z otaczającym go krajobrazem. Założył 4-stopniową sieć stawów. Około 1900 r. wybudował istniejący do dzisiaj domek ogrodnika i urządził obok niego alpinarium. W 1910 r. założył w parku instalację wodną ułatwiającą uprawę roślin. Uzdolniony artystycznie Fritz von Oheimb potraktował teren parku jak żywy obraz. Jego ramy tworzyły olbrzymie buki, kasztanowce, lipy, cisy, sosny, świerki oraz sędziwe dęby – pozostałości dawnego założenia ogrodowego. Na tle ciemnej zieleni drzew iglastych, jaśniejsze w tonacji drzewa liściaste miały pogłębiać perspektywę. Pionowe kolumny srebrzystych świerków kłujących (Picea pungens ‘Glauca’) zamykały całość kompozycji. Wnętrze swojego obrazu wypełnił grupami drzew, krzewów i roślin zielnych, atrakcyjnymi kolorystycznie o każdej porze roku. Fritz von Oheimb wbrew tradycji rodzinnej nie podjął się kariery wojskowej, jak jego trzej bracia. Fritz von Oheimb podejmował próby uprawy wielu mało znanych gatunków i odmian – pierwszy na Śląsku uprawiał w gruncie bez osłon na zimę klony palmowe (Acer palmatum), a jego kolekcja w 1924 r. obejmowała około 50 okazów i była dumą właściciela. Kilka z nich rośnie w Arboretum do dzisiaj. Miał duszę kolekcjonera i z olbrzymim zaangażowaniem gromadził nie tylko drzewa i krzewy, ale i byliny. Liczba piwonii (Paeonia), jaką zgromadził, byłaby godna podziwu i dzisiaj, bowiem w 1921 r. posiadał ponad 500 odmian, po 3–7 roślin z każdej odmiany. Cieszył się, gdy udało mu się zdobyć nową roślinę, np. odmianę grzybienia (Nymphaea) ‘Mrs. Richmond’, o której tak pisał w swoim pamiętniku: „prawie nikt jej w całych Niemczech nie posiada”. Zapłacił za nią wówczas aż 100 marek, w czasach, gdy wstęp na zabawę z orkiestrą w Niemczy kosztował 0,3 marki – dla niezbyt majętnych Oheimbów była to kwota znaczna. W gromadzeniu kolekcji pomagały Oheimbowi liczne kontakty ze szkółkarzami europejskimi, takimi jak: J. Cunningham, H. Hesse, H. Pierron, T. J. R. Seidel, A. J. Waterer, Ch. Vuylsteke i inni. Współpracował również z ogrodami botanicznymi, szczególnie z Forstbotanischer Garten w Tharandt i Botanischer Garten w Bonn. Sukcesy ogrodnicze odniesione przez von Oheimba zaowocowały jego znacznym współudziałem w pracach Niemieckiego Towarzystwa Dendrologicznego (Deutsche Dendrologische Gesellschaft), którego był współzałożycielem w 1892 r. Jako najstarszy czynny członek tego towarzystwa, należał od początku jego istnienia do Zarządu, a tuż przed śmiercią został mianowany honorowym członkiem, jednym z pięciu, co było wielkim wyróżnieniem.

|n||n|       Niewielki park w Wojsławicach zyskał w czasach von Oheimba należną mu sławę i uznanie. W latach 20. XX w. stał się placówką doświadczalną Niemieckiego Towarzystwa Dendrologicznego, a także był licznie odwiedzany przez osoby ze sfer ziemiańskich z całego Śląska oraz z Czech. Wojsławicki park był wówczas w Niemczech tak sławny, jak wspaniały ogród wielce poważanej w Anglii Miss Gertrude Jekyll. Wszystkich zainteresowanych parkiem Fritz von Oheimb traktował jak swoich gości i osobiście ich oprowadzał. Sprawiało mu to przyjemność i absorbowało do tego stopnia, że na posiłki wzywany był przez specjalny megafon. Od 1880 do 1946 r. dobra wojsławickie znajdowały się w posiadaniu rodziny Oheimbów. W 1928 r., po śmierci Fritza, najstarszy syn Arno – z wykształcenia geolog, kontynuował rozpoczęte przez ojca prace. Zakończył karierę zarządcy czterech górnośląskich kopalń księcia Henckela von Donnersmarcka oraz dyrektora Szkoły Górniczej w Pyskowicach i związał się na stałe z majątkiem ojca. Postanowienia Konferencji Poczdamskiej o nowym podziale Europy zmieniły losy rodziny Oheimbów – 23 sierpnia 1946 r. musiała ona opuścić Wojsławice.

|n||n|       Druga wojna światowa szczęśliwie ominęła park, jednak w późniejszych latach wielokrotnie zmieniał on właścicieli. Byli nimi: nieznany z nazwiska rolnik indywidualny, Okręgowy Zarząd Państwowych Gospodarstw Rolnych we Wrocławiu, Urząd Gminy w Niemczy oraz Kombinat Hodowli Zwierząt Zarodowych w Dzierżoniowie. Zabudowania dworu, system zbiorników retencjonowania wody i nawodnień parku stopniowo uległy zniszczeniu. Zaginęła także część roślin, ale dzięki miłośnikom Wojsławic – różnym instytucjom i osobom prywatnym, kolekcje roślinne nadal były uzupełniane.

|n||n|       W 1977 r. Komisja Ogrodów Botanicznych i Arboretów w Polsce nadała parkowi w Wojsławicach rangę Arboretum, a w 1983 r. cały obiekt (blisko 5 hektarów) wpisano do rejestru zabytków kultury. Od 1988 r. Arboretum w Wojsławicach jest filią Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego – obie instytucje połączyły się po prawie stu latach od pierwszych kontaktów Fritza von Oheimba z Ogrodem we Wrocławiu, któremu w 1890 r. przekazał kilka swoich pierwszych różaneczników.

|n||n|       Powierzchnię Arboretum systematycznie powiększano − w 1990 r. przyłączono 5 hektarów nowych gruntów, w 2005 r. wynosiła już 62 hektary. Nadal rekonstruuje się stawy i cieki wodne, zakłada systemy nawadniające, wytycza nowe alejki, a przede wszystkim sadzi wiele roślin, dzięki czemu ich liczba zwiększyła się w ostatnich latach wielokrotnie. Wszystkie okazy roślin posiadają szczegółową dokumentację, etykiety informacyjne, a unikaty specjalne tablice opisowe. Arboretum nadal służy nauce oraz tysiącom gości, których przyciąga tu bujna przyroda i największe w Polsce kolekcje: Narodowa Kolekcja Historycznych Odmian Różaneczników (Rhododendron) Rasy Łużyckiej, bukszpanów (Buxus) i największa w Europie kolekcja liliowców (Hemerocallis).

|n||n|       Gdy zawitaliśmy do Wojsławic, pogoda okazała się dla nas wyjątkowo niełaskawa. Obejrzeliśmy zabytkowe eksponaty zgromadzone pod podcieniami budynków folwarcznych, które związane były z uprawą ziemi i życiem na wsi. Chroniąc się przed ulewą zajrzeliśmy do ogromnego obiektu, stodoły –folwarcznego spichrza. Mile zaskoczył nas odbywający się w jej wnętrzu pokaz mody średniowiecznej. Okazało się, że była to impreza organizowana przez Niemczańskie Towarzystwo Emerytów i Rencistów. W rozmowie dowiedzieliśmy się, że członkowie Towarzystwa są bardzo aktywni i często spędzają wspólnie czas na organizowanych spotkaniach.

|n||n|       W budynku położonym blisko wejścia do arboretum obejrzeć można było eksponaty związane tematycznie z kolekcjami roślin – rododendronami, hortensjami, piwoniami i bluszczem. Te roślinne motywy wdzięcznie zdobiły porcelanowe serwisy i różne drobne przedmioty zgromadzone w gablotkach.

|n||n|       Mimo zacinającego deszczu miłośnicy ogrodnictwa dzielnie maszerowali po alejkach wojsławickiego arboretum. Każdy obiecał sobie odwiedzić to miejsce jeszcze raz, gdyż o każdej porze można tu obejrzeć okazałe kolekcje kwitnących kwiatów - liliowców, róź czy astrów.

|n||n|       Ostatnim celem wycieczki członków Towarzystwa był park i zamek w Mosznej. Wszystkich zachwycił widok alei ogromnych, blisko 100 letnich różaneczników. Wśród nich słodki zapach roztaczała żółto kwitnąca azalia pontyjska, rodzimy gatunek. Sam zamek może robić wrażenie. Z daleka widać jego imponującą smukłą sylwetkę zwieńczoną niezliczoną ilością wież i wieżyczek. Jego historia jest podobna do wielu historii innych zabytkowych rezydencji.

|n||n|       Budowla liczy sobie 100 lat i wpisana jest do rejestru zabytków architektonicznych. Zamek, zwany także rezydencją pałacową nigdy nie pełnił funkcji obronnych. O jego wielkości niech świadczy powierzchnia, którą zajmuje, czyli 7 tys. metrów kwadratowych, a kubatura – 65 tys. metrów sześciennych.  Mieści się w nim 365 pomieszczeń. Cały ten teren, łącznie z parkiem od poł. XIX w. do 1945 r. stanowił rezydencję niemieckiego rodu Tiele – Wincklerów. Zbudował ją dla siebie Franz Hubert  von Tiele-Winckler, syn porucznika i bogatej dziedziczki.  Początkowo był to niewielki pałac. Gdy spłonął Franz Hubert  postanowił wznieść rezydencję na miarę swoich marzeń. Prace rozpoczęto w 1896 r. Budowla została zwieńczona 99 wieżami. Była to liczba majątków jakie posiadał jej budowniczy. Liczba ta nie była przypadkowa. Według ówczesnych przepisów, gdyby posiadał ich  100 byłby zmuszony utrzymywać garnizon wojska, co ze względów czysto finansowych nie było mu na rękę. Jako hrabia (tytuł otrzymał w 1895 r.) miał inne potrzeby. Bardzo zależało mu na wizycie cesarza w Mosznej, toteż robił wszystko, by rezydencja była odpowiednio przygotowana na przyjęcie takiego gościa. Spowodował, że przy zamku powstał piękny park z siecią kanałów, po których można było pływać łódką.  Do Mosznej doprowadzona została linia kolejowa. Jego starania nie poszły na marne. Cesarz Wilhelm II przybył tutaj w 1911 r. W roku następnym  gościł w pałacu przy okazji wielkiego polowania. Był pod wielkim wrażeniem rozmachu i tempa powstania tak oryginalnej budowli.

|n||n|       Podczas II wojny światowej zamek nie został zniszczony. Dopiero po 1945 r., gdy na zamku  stacjonowały oddziały armii radzieckiej, uległ on dewastacji i rabunkowi. Wywieziono sporą część wyposażenia. Do dziś zachował się jedynie trwały wystrój wnętrz, m.in. kominki, kasetony, poręcze, balustrady, czy też boazerie i posadzki).

|n||n|       Z powodu wyjątkowo niesprzyjającej pogody trzeba było ograniczyć apetyt na zwiedzanie parku. Z wodą nieco chlupiącą w butach udaliśmy się do pobliskiej restauracyjki, gdzie zaspokoiliśmy apetyty „prozaiczne”. Mile zaskoczeni obsługą i jakością podawanych dań wyjechaliśmy z Mosznej.

|n||n|       Z każdej wycieczki pozostają niezapomniane wrażenia, których nie może zatrzeć taki niesprzyjający element jak pogoda. Co z tych wrażeń zostanie w pamięci? Z pewnością atrakcje dla zmysłów- widok tańczących w rytm rajdu Walkirii fontann, oszałamiające kolory rododendronów, krajobrazy i harmonijne kompozycje stworzone ręką człowieka, zapach alei azalii pontyjskiej oraz miła atmosfera wycieczki. Rozmowa z seniorami z Niemczy potwierdza zasadność sentencji „carpe diem”. Do tej maksymy praktycznie odnoszą się także członkowie cieszyńskiego i goleszowskiego Towarzystwa Miłośników Ogrodnictwa, polecając aktywność w działalności społecznej i poszerzanie zainteresowań.

|n||n|

Cieszyn
3 czerwca 2014

|n|

Informacja dotycząca plików cookies Strona korzysta z plików cookies w celu jej prawidłowego działania i realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, kliknij w przycisk "Rozumiem i akceptuję".

Rozumiem i akceptuję