visitpoland.online - Cieszyn
Obraz przedstawiający Cieszyn

Jak to w zespole przed sześćdziesięciu laty bywało…

2015-04-26

       Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej na przestrzeni ponad sześciu dekad był już opisywany wielokrotnie. Jego dzieje, choreografia, opracowania muzyczne, wykonania były tematami niezliczonych artykułów prasowym, naukowych, czy wreszcie prac magisterskich. Niezwykle rzadko niestety częścią publikacji stawały się wspomnienia byłych i obecnych członków Zespołu.

|n||n|       Ja, podobnie jak inni obecni tancerze, chórzyści czy muzycy, byliśmy przez lata świadkami wielu opowieści, padających z ust naszych starszych kolegów. Jeszcze jako zespołowa młodzież z zapartym tchem wysłuchiwaliśmy historii „zespolaków”, którzy swoją karierę sceniczną rozpoczynali w początkach lat 60 ubiegłego wieku. Liczne pytania zaspokajały naszą ciekawość, niemniej mnie, jako historykowi, brakowało wspomnień tych, którzy budowali Zespół od początku bądź niemalże od początku. Pierwsza dekada istnienia Zespołu, mimo lektury zespołowej kroniki, stanowiła dla mnie ciągle biała kartę.

|n||n|       Okazją do zmiany tej nie dającej mi spokoju sytuacji stał się zbliżający się jubileusz 65-lecia. Dzięki zaangażowaniu kierownictwa Zespołu pewnej marcowej niedzieli zapukałem do drzwi Państwa Łucji i Ludwika Bardoniów, związanych z Zespołem od pierwszych dni jego istnienia. Celem było, co oczywiste poznanie ich wspomnień z młodych lat spędzonych w Zespole.

|n||n|       Wiosną 1953 roku po zdaniu matury zapisaliśmy się wraz z późniejszym mężem Ludwikiem do chóru działającego przy cieszyńskim „Konsumie Robotniczym”. Zachęcił nas do tego prowadzący chór profesor Jerzy Drozd. Próby odbywały się wówczas w obiekcie PZGS-u na rogu Drewnianego Rynku i ulicy Szersznika – relacjonują moi rozmówcy. Późną jesienią tego samego roku chór po połączeniu z dwoma wcześniej istniejącymi folklorystycznymi zespołami tanecznymi utworzył Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej, jaki znamy po dziś dzień.

|n||n|       Już w roku kolejnym Zespół uczestniczył w wielu bardzo istotnych wydarzeniach kulturalnych odbywających się wówczas w Polsce. Początkiem sierpnia Zespół wyjechał na Górę Świętej Anny by uczestniczyć w Święcie Pieśni i Tańca Ziemi Śląskiej. Oprócz występów była to okazja do wymiany poglądów przez ówczesnych czołowych choreografów polskich. Pani Janina Marcinkowa bardzo często konsultowała się w tamtym czasie z dolnośląskim choreografem Januszem Sejdą – wspomina pani Łucja. W czasie festiwalu na Górze św. Anny została również wykonana zamieszczona niżej fotografia Państwa Bardoniów.

|n||n|       W lipcu 1955 roku wyjechaliśmy na dwa tygodnie do Warszawy by uczestniczyć w Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów. Był to dla nas czas spędzony w niesamowitej, wielokulturowej atmosferze. Poznaliśmy uczestników z niemalże całego świata. Miło wspominamy Austriaków, Węgrów oraz Arabów. Zawarliśmy mnóstwo międzynarodowych przyjaźni – relacjonuje Pani Łucja, pełniąca wówczas również funkcję konferansjerki chóru. W festiwalu uczestniczyło ponad 50 tysięcy młodych ludzi a mimo to nie było żadnych przypadków negatywnych zachowań dodaje po chwili.

|n||n|       Dalsza rozmowa z Panią Łucja i Panem Ludwikiem bardzo szybko skierowała się w stronę pozascenicznego życia Zespołu. Mimo upływu wielu dziesiątków lat z radością dostrzegłem całe mnóstwo podobieństw. Tak, jak i dziś próby miały wówczas miejsce dwa razy w tygodniu. Wśród członków Zespołu panowała przyjacielska atmosfera. Większość ludzi była w podobnym wieku, więc znała się ze szkół, z pracy, bądź też sąsiedztwa wspomina Pani Łucja. Jadąc na występy, czy to autobusem czy pociągiem, śpiewaliśmy, bawiliśmy się. Na postojach robiliśmy kiełbaski z grilla – kontynuuje.

|n||n|       Oprócz obowiązków scenicznych ówczesnych członków zespołu czekało również mnóstwo przyjemności. Bez wątpienia bardzo istotne były wspólnie spędzone w Sarbinowie wczasy, dzięki czemu zespołowa społeczność miała okazję do zintegrowania się w luźnej wakacyjnej atmosferze.

|n||n|       Zespół to było wówczas całe nasze życie kulturalne, z którego czerpaliśmy największą przyjemność. Wiele z zawartych przyjaźni z tamtego czasu trwa po dziś dzień. Te słowa Pani Łucji stanowią dla mnie powód do dumy i radości. Zespół stał się w tym przypadku czynnikiem integrującym naszą lokalna społeczność cieszyńską. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Pani Łucji i Panu Ludwikowi jeszcze wielu szczęśliwych lat życia, a sobie i swoim obecnym kolegom z Zespołu tego, byśmy po upływie pół wieku również mogli z taki rozrzewnieniem wspominać naszą zespołową młodość.

|n||n|

Maksymilian Kuśka

Informacja dotycząca plików cookies Strona korzysta z plików cookies w celu jej prawidłowego działania i realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, kliknij w przycisk "Rozumiem i akceptuję".

Rozumiem i akceptuję