visitpoland.online - Cieszyn
Obraz przedstawiający rzekę Olzę.

Projekt „Szlakiem cieszyńskiego tramwaju” – Przystanek 8

Z lotu wędrownego ptaka.

Przeprowadzamy swego rodzaju lot patrolowy nad „Szlakiem cieszyńskiego tramwaju”, nawigowani przez Aleksandra Dordę, Naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa UM Cieszyn. Startujemy… to znaczy wylatujemy z Małego Jaworowego. Nie chodzi jednak o nazwę góry, ale osiedle znane inaczej jako ZOR[1], znajdujące się u szczytu ulicy Górnej. Już po krótkiej chwili lotu w stronę Rynku, znajdziemy się nad skrzyżowaniem ulic Bielskiej i Wyższej Bramy, gdzie przed 100 laty zlokalizowano pierwszy przystanek tramwajowego szlaku. W czasie podniebnej wyprawy dostrzegamy wiele ciekawych szczegółów…

- Panie Aleksandrze, interesuje nas szlak tramwajowy bardziej z lotu ptaka, niż okiem kamery sterowanego przez człowieka drona. Co zobaczymy w pierwszej kolejności?

-  Zobaczymy duże zielone plamy i kępy ogrodów, parków i zadrzewień, podzielone siatką dróg z „nanizanymi” dachami budynków. Przed stu laty zobaczylibyśmy tramwaj ruszający razem z nami z przystanku na Wyższej Bramie, a z jego lewej strony, nieco cofając się w kierunku południowo-zachodnim, niewielki drzewostan posadzony pomiędzy ul. gen. Sikorskiego a placem Poniatowskiego i ul. Wojska Polskiego. Dziś to prawdziwy skarb miejskiej natury znany jako Park Kasztanowy. To zwraca naszą uwagę w pierwszej kolejności. W końcu ptaki przede wszystkim szukałyby koron drzew.

- A co z parkiem przy kościele Jezusowym?

- Aktualnie parkiem, ale kiedyś cmentarzem. Do dziś zachowały się tam sędziwe drzewa, stanowiące cenne pomniki przyrody. Wśród nich zwraca uwagę przede wszystkim kilkanaście potężnych kasztanowców, trzy sosny wejmutki, robinia biała i klon polny o malowniczo i oryginalnie wykrzywionym pniu. Równie wartościowy jest drzewostan na placu Kościelnym, np. naprzeciw bocznego wejścia do kościoła rośnie stara lipa szerokolistna. Warto wiedzieć, że jest to pierwsze drzewo uznane za pomnik przyrody w Cieszynie (w 1954 r.) i zapewne było widoczne zza okien przyjeżdzającego i odjeżdżającego tramwaju. Być może już wtedy drzewo to posiadało swój charakterystyczny pokrój.

- Co to takiego pokrój?

- To ogół cech nadziemnej części drzewa, czyli układ pnia, konarów i gałęzi, sposób rozgałęziania się pędów wierzchołkowych i bocznych, charakterystyczny dla poszczególnych gatunków drzew. Im więcej światła i mniej innych drzew w najbliższym sąsiedztwie, tym z reguły drzewo ma bardziej rozłożystą koronę.

- Czy XIX wieczni urbaniści i architekci Cieszyna brali pod uwagę przyszłość tego, co dziś określamy zielonym terenem miasta? Innymi słowy, czy myśleli o nas?

-  Zastanawiali się zapewne nad funkcją, jaką pełnić będzie zieleń i gatunki posadzonych drzew dla projektowanego budynku i przestrzeni wokół. Dzisiejszy park Kasztanowy to najprawdopodobniej miejsce do jazdy konnej przy dawnych koszarach wojsk austriackich, a park zwany umownie Szpitalnym, czyli zieleńce z drzewami położone wokół pawilonów Szpitala Śląskiego, to poniekąd swoisty teren rehabilitacji dla pacjentów. W tym ostatnim parku do dziś imponuje oryginalny zestaw gatunków drzew, z dębami burgundzkimi, miłorzębem chińskim (dwuklapowym), iglicznią czyli glediczją. Dawniej, projektując i zakładając cmentarze, myślano o drzewostanie, który pomoże stworzyć miejsce zadumy. Trudno o inne skojarzenie idąc dziś aleją wyznaczaną pniami starych, potężnych kasztanowców w Parku Kościelnym. Sadząc drzewa musimy być świadomi, że nas przerosną nie tylko wielkością, ale przede wszystkim wiekiem. Dlatego musimy myśleć międzypokoleniowo. I taka filozofia przyświecała zapewne naszym poprzednikom.

- … jesteśmy dopiero przy pierwszym przystanku tramwajowej trasy i już tyle refleksji?

- To nie wszystko. Tramwaj, zanim zatrzymał się na kolejnym przystanku (Górny Rynek), mijał z prawej strony kompleks budynków Klasztoru Boromeuszek. W środku jest mała przyrodnicza enklawa, o której nie wszyscy Cieszyniacy wiedzą.

- Z ulicy nie widać co jest w środku, ale z lotu ptaka…?

- No właśnie zobaczmy ją nie tylko z lotu ptaka, ale również z lotu… nietoperza. Centrum Cieszyna to przecież również siedlisko tych latających ssaków, chociażby karlików malutkich, które kiedyś miałem przyjemność obserwować właśnie w budynkach klasztornych przy Wyższej Bramie. Dzięki echolokacji nietoperze świetnie sobie radzą pomiędzy budynkami czy koronami drzew, omijając przeszkody i lokalizując swe ofiary, czyli owady.

- Potrzebna powtórka z lekcji biologii. Czym jest echolokacja?

- U nietoperzy występuje zjawisko wytwarzania przez krtań bardzo wysokich, niesłyszalnych dla człowieka dźwięków, które odbijają się od różnych obiektów i są odbierane przez wrażliwe uszy lecącego ssaka, tworząc „mapę akustyczną” otoczenia.

- A realnie co widzimy?

- Starodrzew, na który składa się przede wszystkim drzewostan mieszany, liściasty. Mamy tam ponad 50 letni jawor, jesion i wiąz, jeszcze starszą lIpę. Znajdziemy również dąb szypułkowy.

Za czasów tramwaju, kaplicę klasztorną otaczały wielkie kasztanowce. Przed laty, ostatni z nich osunął się samoistnie na dach kaplicy i to w biały dzień, bez burzy i wiatru. Trwała akurat msza, ale nikomu nic się nie stało.

- Wracamy do tramwaju i jedziemy w stronę Rynku…

- Zachowując naszą konwencję, raczej lecimy nad tramwajem, skręcając tuż przed ulicą Szersznika w lewo, by po chwili znaleźć się nad Parkiem Pokoju.

- Wylądujmy, w jakimś ulubionym przez Pana miejscu?

- Możemy usiąść na najwyższej gałęzi kolejnej pomnikowej lipy szerokolistnej, rosnącej w tzw. lapidarium[2]. Niestety, dziś to drzewo w bardzo kiepskiej kondycji zdrowotnej. To dla mnie prawdziwy milczący świadek historii naszego miasta, a z drugiej strony miejsce bioróżnorodności, będące wciąż siedliskiem dla wielu gatunków zwierząt (przede wszystkim owadów) czy grzybów, również tych pasożytniczych, które zapewne przyczyniły się do przyśpieszania zamierania tego drzewnego olbrzyma. Chyba musimy pogodzić się z faktem, że to wiekowe drzewo po prostu obumiera...

- … kiedy to nastąpi?

- W przypadku tej lipy – mając w pamięci jak bardzo szybko jej stan pogarszał się w ostatnich mniej więcej 10 latach – mówimy zapewne o dosłownie 2-3 najbliższych latach. Zgodnie z prawem, ale również z przyrodniczą wiedzą o walorach martwych drzew, pomniki przyrody powinniśmy utrzymywać aż do ich naturalnego rozpadu. Zapewne już niedługo staniemy przed koniecznością podjęcia decyzji, czy zamarłą pomnikową lipę pozostawić w parku, czy też ją wyciąć i posadzić w jej miejsce „następcę”. Na razie lipa w lapidarium wciąż żyje, oby więc jak najpóźniej przyszło nam decydować o losie jej stojących, martwych pni…

- Z Rynku dobiega sygnał odjazdu, informujący, że tramwaj zaraz skieruje się w stronę ulicy Głębokiej. Poderwijmy się zatem do dalszego lotu.

- Nie my sami. Do kolejnego przystanku, na Starym Targu (Alter Markt) mogą nam towarzyszyć świetnie zaadaptowane do warunków śródmiejskich kosy, jerzyki czy kawki. Kosy pewnie niebawem nas jednak opuszczą, skuszone ogrodami kamienic stojących wzdłuż ul. Głębokiej. To tereny niedostępne dla oka przechodniów, chyba że popatrzymy z perspektywy bulwarów, z czeskiej stronie miasta. Jerzyki wzbiją się jak to mają w zwyczaju wysoko – to świetni ptasi lotnicy – w poszukiwaniu owadów chwytanych w locie. Ptaki tego gatunku całkiem licznie gniazdują w różnych szczelinach i zakamarkach budynków w Śródmieściu.

- A co z gołębiami?

- To zależy. Bardzo liczne, trzymające się w gromadzie gołębie miejskie pozostaną raczej nad płytą Rynku, tocząc pląsy i kręgi powietrzne wokół fontanny Św. Floriana, trudno również będzie je wyrwać z transu wydziobywania pokarmu spośród kamiennego bruku. Mniej liczne i jakby unikające swych miejskich „kuzynów” są elegancko ubarwione sierpówki, zwane również cukrówkami z uwagi na wydawany charakterystyczny głos. Samotnikiem jest natomiast największy krajowy gatunek gołębia, czyli grzywacz. Przenosząc się w przeszłość, jeszcze kilkadziesiąt, a nawet zaledwie 20-30 lat wstecz, w zasadzie nie zobaczylibyśmy tego gatunku w mieście. Od jakiegoś czasu obserwujemy, jak grzywacz zasiedla tereny miejskie, wybierając do gniazdowania parki, ogrody czy cmentarze. Wszystkie te gatunki gołębi możemy obserwować podczas naszego „przelotu” nad centrum Cieszyna. Ba, nocą również towarzyszyłyby nam ptaki – puszczyki, które gniazdują w dziuplastych drzewach w Śródmieściu!

- A co będzie zasadzone w na Rynku w ramach rewitalizowanego szlaku tramwajowego?

- Na Rynku pozostanie szpaler głogów pośrednich odmiany pełnokwiatowej szkarłatnej. Na  Rynku i ul. Głębokiej, w tym na wysokości Placu św. Krzyża przewidywane jest wprowadzenie kilku donic z drzewami - klonami ginnala. W donicach z drzewami, jak i pozostałymi donicami rozstawionymi na szlaku, obsadzone zostaną trwałe rośliny zielne, w tym kwiatowe i trawy ozdobne.

- Teraz lotem szybowcowym mijamy pod sobą miejsce przystanku tramwajowego przed dawnym Hotelem Austria (dziś róg ulic Głębokiej i Browarnej). Zbliżamy się do ostrego zakrętu w lewo, łączącego ulice Głęboką i Zamkową, prowadzącego tramwaj w kierunku Mostu Przyjaźni i dalej do Czeskiego Cieszyna.

- Tramwaj skręca, ale nie my. Tym razem lotem wznoszącym kierujemy się na wprost. Przed nami bowiem roztaczają się korony drzew porastających Górę Zamkową niemal z każdej strony. Na tej wysokości moglibyśmy spotkać prawdziwego miejskiego drapieżnika i na ułamek sekundy, kilka metrów nad pomnikiem Ślązaczki, spojrzeć sobie w oczy. To równie świetny ptasi lotnik, czyli pustułka i lepiej zejść jej z drogi… to znaczy z trajektorii jego lotu.

- Ostatnio powietrzny łowca widziany był na dachu ratusza, kiedy karmił się sporych rozmiarów gryzoniem... niektórzy zamarli z trwogi i przerażenia. W sieci pojawiły się zdjęcia.

- Zamarli co najwyżej przyjezdni. Większość Cieszyniaków zdążyła się przyzwyczaić do pustułek, które od dawna świetnie się czują w centrum miasta. Ten średnich rozmiarów latający drapieżnik odżywia się głównie gryzoniami (myszy, szczury), a tych w pobliżu ludzkich siedzib raczej nie brakuje...

-  Przeciągającym się łukiem w lewo, na dużym pułapie, odbywamy lot nad Górą Zamkową.
Z tej odległości i wysokości tramwaj wyglądałby jak małe beżowo- czerwone pudełko, znikające za szeregiem kamienic na ulicy Głównej, u naszych sąsiadów. Spójrzmy jednak w dół…

- Widzimy nie tylko historyczne obiekty Góry Zamkowej, jak dach Rotundy czy czubek Wieży Piastowskiej, ale jego sędziwy drzewostan, wśród którego znajdziemy kilka okazałych drzew – pomników przyrody – dawniej, przed około stu laty, stosowano nazwę „zabytki przyrody”. Pomnikami przyrody na zamkowym wzniesieniu są m.in. kasztanowce białe i kasztanowce żółte, okazały jesion wyniosły, egzotyczny tulipanowiec amerykański. Ale z okien tramwaju zmierzającego ul. Zamkową w kierunku ul. Głównej po stronie czeskiej, pasażer najłatwiej dostrzegłby smukłą (i wówczas jeszcze niezbyt dużą) koronę miłorzębu dwuklapowego w odmianie kolumnowej, która wznosi się nad dachem oranżerii – to dziś również pomnik przyrody.

- Ani się nie obejrzymy, jak znajdziemy się nad Masarykowymi Sadami po czeskiej stronie Cieszyna. Lecąc ze wzgórza pozostajemy na wysokim pułapie. Czas na lot pikujący?

- Proponuję inne rozwiązanie. Niczym polująca pustułka pozostańmy przez chwilę w charakterystycznym dla tego gatunku zawieszeniu, kiedy to ptak dosłownie zawisa w miejscu trzepocząc skrzydłami i wypatruje ofiary. Poniżej nas rozpościera się niewielki park, założony bodaj w 1813 r., a obecnie podziwiamy zagospodarowanie parkowe powstałe w latach 2009-2010 w ramach polsko-czeskiego projektu „REVITALPARK 2010”. Lecimy dalej?

- Czyżby kusił Pana z oddali bogaty drzewostan bulwarów prowadzących do Parku Sikory i jego gigantycznych lip i kasztanowców? To nas oddali od tramwajowego szlaku.

- A kto powiedział, że musimy wracać na ten szlak? Spoglądamy na Cieszyn z lotu ptaka wędrownego, który przecież nie ma pojęcia o tramwaju i jego przystankach... Cieszyńskie niebo przecina wiele ptasich szlaków. Niektóre z nich znajdują u nas – na przykład na Olzie – swoją zimową przystań, jak spora zazwyczaj gromada krzyżówek i innych gatunków kaczek, pojedyncze łabędzie, czasem gęsi. Żurawie i gęsi przelatują na cieszyńskim niebie w widowiskowych kluczach, nie zwracając na nas uwagi, ale zimą i wczesną wiosną gromady jemiołuszek można zobaczyć, jak objadają się owocami jemioły porastającej korony cieszyńskich lip czy topól.

- Skoro o tym ptaku wędrownym mowa, to skąd mógł do nas przywędrować?

- Jemiołuszki odbywają swe lęgi, na Półwyspie Skandynawskim i północnych regionach Rosji, czy na Syberii. Zimą migrują na zachód i południe Europy, „zahaczając” o Cieszyn i pozostając w naszym regionie czasem dłużej, a czasem krócej. Ich kolor i charakterystyczny czub na głowie wyróżnia je spośród zimowej awifauny. Trochę podobnie zachowują się gawrony, które widujemy w okresie jesieni i zimy, głównie w cieszyńskich parkach i na terenach osiedli – te ptaki również przylatują do nas „na zimę” ze wschodu i północy Europy.

- Aż by się chciało zapytać, co to takiego zimowa awifauna. To już jednak pozostawmy czytelnikom na zadanie domowe.

Dziękujemy za rozmowę.

W drugiej części rozmowy z Aleksandrem Dordą schodzimy na ziemię, a nawet pod ziemię. W kolejnym numerze Wiadomości, na szlak tramwajowy popatrzymy z perspektywy… żabiej.

 

 

[1] Jest to skrót od nazwy Zakładowego Osiedla Robotniczego, wybudowanego w latach 50 XX wieku.

[2] Miejsce eksponowania kamiennych rzeźb i innych elementów o zabytkowym charakterze.

Informacja dotycząca plików cookies Strona korzysta z plików cookies w celu jej prawidłowego działania i realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Jeżeli wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, kliknij w przycisk "Rozumiem i akceptuję".

Rozumiem i akceptuję